Dokładniej pamięć o bitych, głodzonych i zamordowanych, których miejscem kaźni była Lipka
Najbardziej się bali, kiedy zabito tych dwóch. Tomasz Komierowski był właścicielem majątku ziemskiego w Komierowie, w powiecie sępoleńskim, a Leon Litwiński administratorem majątku w Wielkiej Kloni, powiat Tuchola. W nocy z 4 na 5 września wartownik wywołał ich z barłogu, w którym spali. Zastrzelono ich i pogrzebano w pobliżu dołu kloacznego (po wojnie, w 1946 roku, zostali ekshumowani i przewiezieni na cmentarz). Ignacy Skrentny do obozu przejściowego trafił kilka dni później, 9 września, za niestawienie się na wezwanie do niemieckiego wojska.
Tata był rocznik 1910, pochodził z Głomska Wybudowania, był wychowankiem księdza Bolesława Domańskiego i należał do Związku Polaków w Niemczech, czuł się Polakiem i nie zamierzał walczyć przeciwko rodakom
– wspomina Bernard Skrentny, wieloletni sołtys Lipki.
W obozie przejściowym, zorganizowanym w 1939 roku w miejscowym tartaku, znaleźli się działacze polonijni i nauczyciele. Tydzień po rozpoczęciu wojny trafili tu m.in. Leon Kowalski, Józef Mozolewski, Jan i Władysław Maćkowiczowie, Jan Marszałkowski, Antoni Jendhof, Józef Kowalski, Leon Malczewski i Stanisław Kierzek. Aresztowania przeprowadzono głównie na podstawie list przygotowanych przy udziale miejscowej ludności niemieckiej i ich nacjonalistycznych organizacji. Polaków zamknięto w szopie do suszenia drewna, a spać kazano w zagrodzie dla koni, na oborniku. Więźniów pilnowali żołnierze II kompanii 582 batalionu wartowniczego. To najpewniej oni zabili Komierowskiego i Litwińskiego.
Wytrzymanie głodu czy pragnienia nie było takie trudne jak zniesienie strachu przed śmiercią
– pan Bernard przytacza słowa ojca. Warunki sanitarne w obozie były koszmarne, brakowało jedzenia i wody, nie sposób było utrzymać higieny, przez co panowała m.in. wszawica. To wszystko sprawiło, że 21 października 1939 roku zmarł Cerajewski z Brodnej w powiecie wyrzyskim. Miał 52 lata.
Z Ignacym Skrentnym w obozie przebywali więźniowie z przygranicznych powiatów pomorskich: Sępólna Krajeńskiego, Tucholi, Wyrzyska. 5 września osadzono tu Polaków zagarniętych z pociągu ewakuacyjnego na trasie Tczew – Bydgoszcz. Także księży, jak choćby zasłużonego uczestnika Powstania Wielkopolskiego, księdza kanonika Mikołaja Swinarskiego (rocznik 1874, święcenia 1903 r.) z Czarnkowa. Duchowny był bity i torturowany. W końcu września został osadzony w obozie przejściowym Albatros w Pile, a stamtąd trafił do obozu koncentracyjnego KL Sachsenhausen, gdzie zginął.
Więźniowie w obozie w Lipce byli szykanowani i bici. Kara chłosty groziła za najdrobniejsze przewinienia. 25 uderzeń bykowcem wymierzono m.in. wspomnianym nauczycielom J. Kowalskiemu i St. Kierzkowi. Ofiarą bicia i tortur był też Marceli Groszczyk, działacz polonijny z Rudnej. Podobnie jak Hirsch, Żyd z Łobżenicy. Ten ostatni do Lipki trafił w grupie trzydziestu sześciu mężczyzn. Katowany uległ chorobie psychicznej i wkrótce zmarł. Jego ziomkowie w listopadzie 1939 roku trafili z powrotem na teren Łobżenicy. W Górce Klasztornej, wraz ze swoimi rodzinami, zostali wymordowani przez członków miejscowego Selbstschutzu.
Inną szykaną stosowaną w obozie była rewizja osobista połączona z odebraniem wszelkich kosztowności. Porucznik Schumacher, dowódca obozu, był podejrzany o przywłaszczenie znacznej ilości pieniędzy, dewiz i kosztowności.
Przykładem ścisłej współpracy komendy obozu z policją polityczną był fakt urzędowania w obozie w Lipce funkcjonariuszy gestapo z Piły.
Po kilku tygodniach pobytu w obozie w Lipce Ignacy Skrentny trafił właśnie do miasta nad Gwdą.
Tamtejszy obóz zorganizowany był tunelach kolejowych, w tych przejściach
– mówi jego syn Bernard. Kolejnym przystankiem więźnia był Oranienburg, potem Sachsenhausen (pracował w kamieniołomach), na końcu Dachau.
Tam, gdzie osadzeni byli księża
– podkreśla były sołtys Lipki. Twierdzi, że jego ojciec przeżył tę obozową tułaczkę dzięki znajomości języka niemieckiego.
Do dowódcy odzywał się po niemiecku, gdy coś mówili na apelu to rozumiał i kiedy potrzebowali murarzy, to się zgłaszał, bo wiedział, że pójdzie na budowę, będzie pracował i dostanie więcej chleba
– twierdzi lipczanin. To samo było zimą, gdy w jednym z obozów Niemcy potrzebowali palacza. Ignacy się zgłosił, dzięki czemu przetrwał zimę. Jego ojciec do domu wrócił w 1945 roku, na żniwa. Z Dachau szedł do Głomska pieszo.
Pewnie niewiele obchodziło go, co stało się z obozem przejściowym w Lipce. A ten zlikwidowany został w końcu listopada 1939 roku.
Na skwerze przy ulicy IV Dywizji Piechoty w Lipce stoi pomnik upamiętniający obóz przejściowy dla internowanych bojowników o polskość Ziemi Pilskiej. Nie jest zbyt okazały ani za dobrze wyeksponowany, jednak lokalne władze regularnie składają tam wiązanki kwiatów. Zamierzają też bardziej o to miejsce zadbać.
Chcemy ten pomnik odnowić, wykonać fundament z cegły klinkierowej, całość podświetlić i posadowić w centrum placu. Wokół zamierzamy natomiast stworzyć alejki, ustawić ławki i oświetlenie parkowe, a także tablice mówiące o historii gminy i tego miejsca
– informuje wójt Przemysław Kurdzieko. Projekt „O historii pamiętamy – obelisk w centrum placu przesuwamy” gmina Lipka złożyła w Urzędzie Marszałkowskim w Poznaniu. Wyceniony on jest na 45 tys. zł, z czego 15 tys. zł wyłożyć ma gmina. Jeśli Lipka dostanie dofinansowanie z programu Wielkopolska Odnowa Wsi, zadanie to zrealizuje w tym roku.
***
Korzystałem z wydanej w 1979 roku broszury na temat Obozu internowania w Lipce. W tym też roku odbyła się sesja popularno–naukowa „Zbrodnie Wehrmachtu na Ziemi Złotowskiej – Obóz dla Internowanych w Lipce”, zorganizowana przez Muzeum Okręgowe w Pile, Gminny Komitet Walki i Męczeństwa w Lipce i Gminny Ośrodek Kultury w Lipce. Referaty wygłosili wówczas dr Andrzej Ziętarski – Obóz dla internowanych w Lipce, płk dr Stefan Ways – Walki o przełamanie Wału Pomorskiego oraz mgr Roman Chwaliszewski – Wydarzenia roku 1939 w polskich powiatach nadgranicznych.
Usługi hydrauliczne C.O-CWU ,montaż kotłów 5 kl. Autoryzowany serwis DEFRO, sterowanie podłogowe, instalacje sanitarne, instalowanie sterowników..
Jeśli posiadasz uszkodzoną pilarkę marki Stihl, która leży w garażu i się kurzy to zapraszam do kontaktu. Chętnie odkupię od Ciebie taką maszynę.
-Malowania -Tapetowanie -Podwieszenie sufitów -Gładzie -Tynki -Montaż paneli podłogowych i innych
Ożywią obóz, wydadzą 45 tys. zł komentarze opinie
Fakt , tytuł skopany
Ale tytuł super będą ciała wykopowyc i próbować wskrzeszac?
Zombie ?
Gratuluję tytułu
Dotyczy Polaków to taki mało "modny" temat ,kiepska pamięć i jej przekazywanie,brawo panie wójcie,młody ma chęć.
Mieszkam w Złotowie i teraz 1 raz słyszę o tym obozie
W szkole też nie mówili nic na lekcjach historii może by tak zamiast uczyć o imprezach zachodnich co upadły 1h czy 2 h mniej a ten czas poświęcić na lekcji historii na tematy wojenne i inne sprawy co się działy w powiecie ?